Święty czy błazen, czyli o ojcu Janie Górze
Biografie i literatura faktu nie są moimi ulubionymi książkowymi gatunkami. Szczerze przyznam, że zwyczajnie mnie nudzą. Czasem jednak robię wyjątek i sprawdzam, co piszczy w trawie. Tym razem sięgnęłam po historię życia wyjątkowej postaci - dominikanina ojca Jana Góry, organizatora spotkań młodzieży Lednica 2000.
Cała biografia opowiada o losach ojca Jana Góry od jego dzieciństwa aż do śmierci, opisując zarówno bardziej znane osiągnięcia z jego życia, przede wszystkim proces tworzenia lednickich spotkań młodzieży. Ojciec Jan nie był zwykłym księdzem. Jak czytamy w książce, od początku przejawiał pewne cechy "wariata" - w pozytywnym sensie. Jeśli coś robił, to na sto procent. W książce poznajemy go od najmłodszych lat jako tego, który od początku chciał zostać księdzem, dla którego przykładem był wujek - wiejski, niedoceniany, a wręcz krytykowany, słabo wykształcony proboszcz. Towarzyszymy mu przez posługę w krakowskim zakonie dominikanów, czytamy o pierwszych tekstach publicystycznych w "Tygodniku Powszechnym", o spotkaniach z Karolem Wojtyłą, często brawurowych zachowaniach wobec starszych tytułem czy stopniem kapłanów i duszpasterskiej posłudze w Poznaniu.
Książka została napisana w formie rozmowy Jana Grzegorczyka z ojcem Janem, uzupełniono ją wypowiedziami współbraci Góry, m. in. ojców Jana Spieża, Mirosława Nowaka, Andrzeja Chlewickiego i innych osób, które miały z nim styczność w różnych momentach jego życia. Dzięki temu poznajemy samego bohatera książki poprzez jego wypowiedzi, a do tego zyskujemy pogłębiony jego obraz, odmalowany we wspomnieniach znajomych. A wyłania się z nich nietuzinkowa postać.
Takiego człowieka jak Jan Góra każdy chyba chciałby mieć w szeregach swoich znajomych. Dowcipny, zabawny, wykształcony, kulturalny, ambitny i pracowity - brzmi jak przepis na człowieka sukcesu? Ojciec Jan nie bał się wyzwań, nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Prowadził chór nie umiejąc śpiewać, rozruszał stary i zamknięty klasztor dominikanów dzięki współpracy z młodzieżą, stworzył ogólnopolskie spotkanie młodych w miejscu, w którym dotąd znajdowały się tylko puste, nieatrakcyjne pola. Działania ojca Jana pokazują, jak wiara może zmienić życie. W pamięć zapadła mi szczególnie jedna anegdota, dotycząca właśnie Lednicy 2000. Jan Góra wspominał, że chciał bardzo, żeby duszpasterstwo akademickie z Poznania miało swoją ziemię, swoje miejsce, gdzie mogliby wspólnie organizować, wtedy jeszcze bliżej nieokreślone, spotkania. Pojawiło się miejsce, ale brak było funduszy na jego zakup. Wtedy przypadkiem do sali, która należała do duszpasterstwa trafiła kobieta, która pytała o... drogę do wyjścia z budynku. Kiedy rozpoczęli przypadkową rozmowę, okazało się, że kobieta ma potrzebną sumę i chętnie się nią podzieli. Tak zaczęła się przygoda ojca Jana z Lednicą.
Ciekawym wątkiem jest również relacja Jana Góry i Jana Pawła II. Jak już wspominałam, ojciec Jan miał styczność z polskim papieżem już wtedy, gdy ten był krakowskim kardynałem. W biografii znajdziemy liczne anegdoty, które przypominają nam o poczuciu humoru papieża Polaka. Jedna z nich opowiada o tym, że Jan Góra służył kiedyś do mszy odprawianej przez kardynała Karola Wojtyłę. Na drugi dzień obaj byli w Kalwarii Zebrzydowskiej. Góra zapomniał zabrać swój habit i żeby łatwiej mu się było poruszać po sanktuarium pożyczył habit od znajomego franciszkanina. Na jego widok przyszły papież roześmiał się i powiedział: "Ta gęba wczoraj w innym habicie do mszy służyła".
Święty i błazen to lekka i ciepła lektura o człowieku, który ludzi stawiał na pierwszym miejscu, a działanie to było jego drugie imię. To niezwykły przykład "Bożego wariata", który do końca służył swoim ideałom i zmarł, tak jak żył - w działaniu, podczas odprawiania ostatniej mszy świętej.
Tytuł: Święty i błazen
Autor: Jan Grzegorczyk
Wydawnictwo: Zysk i S-ka, W drodze
Data premiery: 5.06.2017
Liczba stron: 510
Wydanie rozszerzone
Książka została napisana w formie rozmowy Jana Grzegorczyka z ojcem Janem, uzupełniono ją wypowiedziami współbraci Góry, m. in. ojców Jana Spieża, Mirosława Nowaka, Andrzeja Chlewickiego i innych osób, które miały z nim styczność w różnych momentach jego życia. Dzięki temu poznajemy samego bohatera książki poprzez jego wypowiedzi, a do tego zyskujemy pogłębiony jego obraz, odmalowany we wspomnieniach znajomych. A wyłania się z nich nietuzinkowa postać.
Takiego człowieka jak Jan Góra każdy chyba chciałby mieć w szeregach swoich znajomych. Dowcipny, zabawny, wykształcony, kulturalny, ambitny i pracowity - brzmi jak przepis na człowieka sukcesu? Ojciec Jan nie bał się wyzwań, nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Prowadził chór nie umiejąc śpiewać, rozruszał stary i zamknięty klasztor dominikanów dzięki współpracy z młodzieżą, stworzył ogólnopolskie spotkanie młodych w miejscu, w którym dotąd znajdowały się tylko puste, nieatrakcyjne pola. Działania ojca Jana pokazują, jak wiara może zmienić życie. W pamięć zapadła mi szczególnie jedna anegdota, dotycząca właśnie Lednicy 2000. Jan Góra wspominał, że chciał bardzo, żeby duszpasterstwo akademickie z Poznania miało swoją ziemię, swoje miejsce, gdzie mogliby wspólnie organizować, wtedy jeszcze bliżej nieokreślone, spotkania. Pojawiło się miejsce, ale brak było funduszy na jego zakup. Wtedy przypadkiem do sali, która należała do duszpasterstwa trafiła kobieta, która pytała o... drogę do wyjścia z budynku. Kiedy rozpoczęli przypadkową rozmowę, okazało się, że kobieta ma potrzebną sumę i chętnie się nią podzieli. Tak zaczęła się przygoda ojca Jana z Lednicą.
Ciekawym wątkiem jest również relacja Jana Góry i Jana Pawła II. Jak już wspominałam, ojciec Jan miał styczność z polskim papieżem już wtedy, gdy ten był krakowskim kardynałem. W biografii znajdziemy liczne anegdoty, które przypominają nam o poczuciu humoru papieża Polaka. Jedna z nich opowiada o tym, że Jan Góra służył kiedyś do mszy odprawianej przez kardynała Karola Wojtyłę. Na drugi dzień obaj byli w Kalwarii Zebrzydowskiej. Góra zapomniał zabrać swój habit i żeby łatwiej mu się było poruszać po sanktuarium pożyczył habit od znajomego franciszkanina. Na jego widok przyszły papież roześmiał się i powiedział: "Ta gęba wczoraj w innym habicie do mszy służyła".
Święty i błazen to lekka i ciepła lektura o człowieku, który ludzi stawiał na pierwszym miejscu, a działanie to było jego drugie imię. To niezwykły przykład "Bożego wariata", który do końca służył swoim ideałom i zmarł, tak jak żył - w działaniu, podczas odprawiania ostatniej mszy świętej.
Tytuł: Święty i błazen
Autor: Jan Grzegorczyk
Wydawnictwo: Zysk i S-ka, W drodze
Data premiery: 5.06.2017
Liczba stron: 510
Wydanie rozszerzone
11 KOMENTARZY
Myślę,że spędzę z tym tytułem jeden z jesiennych wieczorów.:)
OdpowiedzUsuńDla zainteresowanych postacią ojca Jana będzie to jak najbardziej interesująca książka. Co tu dużo pisać - miał ciekawe życie, mnóstwo udało mu się zrobić i szkoda, że przedwcześnie zmarł.
UsuńMarta
Ciekawi mnie właśnie wątek przyjaźni z Janem Pawłem II.
OdpowiedzUsuńTo tutaj znajdziesz sporo na ten temat, bardzo sympatycznie przedstawione :) Polecam!
UsuńMarta
Wydaje mi się, że to niekoniecznie mój gust, ale jeśli książka wpadnie mi w ręce to przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo też nie byłam zbyt zainteresowana i broniłam się przed przeczytaniem, ale kiedy książka trafiła w moje ręce - zmieniłam zdanie :)
UsuńMarta
Przyznam, że nie zwróciłabym wcześniej uwagi na tę książkę, a teraz już będę miała na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemna i ciepła lektura na listopadowe dni :)
UsuńMarta
Nie czytam często biografii, ale akurat takich ciekawych osób czemu nie. O tym księdzu trochę słyszałam, myślę, że książka może być interesująca.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem. Może być ciekawie, chociaż książka nie do końca wpisuje się w krąg moich zainteresowań.
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńFajnie Cię widzieć! Będzie jeszcze fajniej, jeśli trochę podyskutujemy. Dlatego zostaw po sobie komentarz, będzie mi bardzo MIŁO!! Odpowiem w przerwie między jedną książką, a drugą :)