Różne odmiany miłości
Często pierwsze "poważne" zauroczenie czy zakochanie rzutuje potem na całe nasze życie uczuciowe. Przez ten pryzmat spoglądamy na kolejnych partnerów, szukamy w nowych związkach tego dreszczyku emocji, który odczuwaliśmy za pierwszym razem. I czujemy się... dziwnie albo źle, bo go nie znajdujemy. Czy to, że kolejna relacja jest inna, musi znaczyć, że jest też gorsza? Czy po rozstaniu z naszą pierwszą w dojrzałym życiu sympatią nie mamy szans na szczęście? Odpowiedzi na te pytania szukała bohaterka Światła, które utraciliśmy, Lucy.
Lucy i Gabe poznają się niezwykłego i tragicznego zarazem dnia - 11 września 2001 roku. Spotykają się na zajęciach w sali wykładowej, choć już wcześniej znali się z widzenia. Lucy jest zainteresowana Gabem, a kiedy okazuje się, że on czuje podobnie, dziewczyna jest zachwycona. Gdy świat obiega wieść o zniszczeniu wież WTC, uczestnicy zajęć niezbyt w nią wierzą. Jednak po zakończonym wykładzie Gabe zabiera Lucy na dach jednego z pobliskich budynków i tam ich oczom ukazuje się ziejący pustką Manhattan... Katastrofa zbliża ich do siebie i właśnie w takich okolicznościach ma miejsce pierwszy pocałunek. Miłość pary rozwija się bardzo szybko i intensywnie, jednak Gabe ma inne plany - jako fotograf chce dokumentować konflikty zbrojne w Europie i na Bliskim Wschodzie. Po rozstaniu, które nieuchronnie następuje, Lucy spotyka Darrena. Czy pustkę złamanego serca może zapełnić kochający, ale zupełnie inny mężczyzna? Z tymi wątpliwościami Lucy będzie zmagać się bardzo długo...
Szczerze mówiąc, choć zwykle takie historie nie wzbudzają we mnie żywszych uczuć, tym razem byłam poruszona do głębi. Dlaczego? Pewnie większość z nas znalazła się w sytuacji Lucy i może zrozumieć jej obawy. I to właśnie ten osobisty wymiar zdarzeń z powieści przyciąga czytelników i nie pozostawia obojętnych na losy postaci. Dodatkową wartością książki Jill Santopolo jest dojrzałość utworu - opowieść zaczyna się, kiedy bohaterowie są na studiach, ale szybko kończą edukację i właściwa akcja rozgrywa się w czasach ich dorosłego życia. Nie mamy więc do czynienia z problemami młodzieży, a z wątpliwościami dojrzałych ludzi, których decyzje oddziałują nie tylko na nich samych, ale i byt ich rodzin.
Santopolo wykorzystała rzadko spotykaną formę narracji - Lucy opowiada historię w pierwszej osobie, zwracając się do ukochanego Gabe'a. Sprawia to wrażenie pamiętnika czy listu. Dodatkowo autorka w ten sposób cały czas podsyca nasze zainteresowanie - chcemy dowiedzieć się, gdzie jest Gabe, co się z nim stało - Lucy nie określa tego jasno.
Jestem pod wrażeniem całości książki, jednak jedna rzecz szczególnie mi się spodobała. Chodzi o listy marzeń, które każdy chciałby spełnić w swoim życiu. Taki właśnie spis przygotował sobie Darren i skrupulatnie odhaczał z niego kolejne punkty. Zaraził swoją "zabawą" Lucy. Ta metoda okazuje się świetna, kiedy poszukujesz celu i sensu w życiu - dzięki liście łatwiej jest wsłuchać się w siebie i zrozumieć to, czego tak naprawdę chce się od losu. I wtedy można zacząć to wypełniać, traktując każdy dzień jak mały krok przybliżający do osiągnięcia celu.
Jeśli dręczą Was uczuciowe wątpliwości albo właśnie się rozstaliście i trudno Wam się z tym pogodzić - ta książka jest dla Was. Może w skomplikowanych losach Lucy, Gabe'a i Darrena odnajdziecie siebie i przestaniecie się czuć sami ze swoimi problemami?
Tytuł: Światło, które utraciliśmy
Autor: Jill Santopolo
Data premiery: 5 lipca 2017
Wydawnictwo Otwarte
Liczba stron: 304
11 KOMENTARZY
Zapiszę sobie tytuł i z chęcią przeczytam. Taka lista z marzeniami to całkiem niezły pomysł. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, byłam sceptyczna, ale książka jest warta przeczytania. Nietypowa ;)
UsuńMarta
Bardzo chcę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńDobry wybór! Na pewno się nie rozczarujesz, gwarantuję! :)
UsuńMarta
Ta książka zbiera bardzo dobre recenzje. Mam na nią wielką ochotę.
OdpowiedzUsuńAż jestem zaskoczona, że wielu ludzi ocenia ją tak wysoko. Łatwo ocenić ją "po okładce" jako typowe romansidło, a to błąd. Książka na pewno ma potencjał i nie jest banalna :)
UsuńMarta
Myślałam, że to typowa młodzieżówka, a tu zaskoczenie, muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to młodzieżówka :). Ja też nie byłam do niej przekonana na początku, ale się skusiłam i absolutnie nie żałuję :). Tym bardziej jest wartościowa, że autorka tworzy tę historię opierając ją o własne doświadczenia życiowe :).
UsuńMarta
Ostatnio czytam coraz mniej takich książek. A szkoda, bo bardzo mi ich brakuje. Chętnie poznam losy bohaterów.
OdpowiedzUsuńZachęcam, jak napisałam wyżej. To nie jest kolejna banalna książka o miłości. Autorka się postarała :)
UsuńMarta
Ta książka mnie naprawdę mocno chwyciła za serducho <3 Cudo <3 A na koniec i łzy poleciały <3
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Fajnie Cię widzieć! Będzie jeszcze fajniej, jeśli trochę podyskutujemy. Dlatego zostaw po sobie komentarz, będzie mi bardzo MIŁO!! Odpowiem w przerwie między jedną książką, a drugą :)