[PRZEDPREMIEROWO] Zawrotny rytm fokstrota

by - 15:00


22 sierpnia nakładem wydawnictwa Replika ukaże się literacki debiut Marii Jolanty Tokarskiej. Zawrotny rytm fokstrota to historia pełna uroku, muzyki i pięknych sukien, której fabuła przenosi czytelnika w magiczne, ale i trudne lata 20. XX wieku. 

Na ogół bronię się od czytania takich powieści, bo zwykle są nudne i pisane w specyficzny sposób. Jednak ta pozycja zachwyciła mnie całkowicie! Jak tylko zaczęłam czytać, nie mogłam spokojnie odłożyć jej na półkę. Przystojni młodzieńcy, piękne damy, wystawne przyjęcia i zwykłe życie w niezwykłych czasach - tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Ale to tylko wierzchołek tego, co zasługuje w tej historii na uwagę! Przedstawiam Wam trzy powody dla których warto przeczytać tę książkę! 

1. Niejednoznaczna fabuła. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron nastawiłam się na romans. Książka zaczyna się bowiem od sylwetki Konstantego Wilamowskiego, który wzdycha do Emmy, pięknej żony wiedeńskiego barona. Na pierwszy rzut oka wydaje się więc,  że właśnie o tym będzie ta książka; o trudnej miłości i przeciwnościach losu, które młody Wilamowski będzie musiał pokonać, by ją zdobyć. Jednak nic bardziej mylnego! Sympatia do Emmy jest tylko pretekstem do opowiedzenia przez autorkę historii kilku rodów i pokazania, jak wyglądało życie w Polsce w tamtejszych czasach. W powieści opowiedziano także losy sąsiadów, rodziny i znajomych głównych bohaterów. Jest miłość, samotność, choroba, smutek, śmierć i codzienne życie. Z jednej strony piękna muzyka i bieda, a z drugiej szaleństwo i bogactwo, a wszystko opisane w sposób bardzo przystępny i wciągający. Czytając ma się bowiem wrażenie, że cała opowieść mogłaby być prawdziwą historią, opowiadaną przez babcię swoim wnukom. Ta książka mnie porwała. Tokarska opisuje bowiem dawne dzieje w sposób hipnotyzujący, używając charakterystycznego słownictwa i nie pomijając żadnych detali. Nim się obejrzałam, Zawrotny rytm fokstrota się skończył, pozostawiając po sobie - czego nawet się nie spodziewałam - książkowego kaca.

2. Płeć piękna. W książce pojawia się bardzo dużo kobiet. Różnorodność ich historii i charakterów była czymś, co mnie zachwyciło. Bardzo lubię, gdy głównymi bohaterkami są kobiety, tym bardziej, że jeśli ich postać nie jest nudna i nieoryginalna. W Zawrotnym rytmie fokstrota każda kobieta jest inna. Beata - choć na pierwszy rzut oka delikatna i krucha, w rzeczywistości okazuje się twarda i odważna, jako jedyna ze swojej rodziny (z mężczyznami włącznie) jest w stanie okiełznać najbardziej hardego w stadzie ogiera. Ciotki Emmy, przez wiele lat ciche i pozostające z boku, nie boją się wziąć życia we własne ręce, zaryzykować i otworzyć swój biznes. Sama Emma, delikatna i kochająca, z wielkim talentem do śpiewania, wie czego oczekuje od życia. I wreszcie Sissi, szalona i nie znosząca nakazów i zakazów młoda kobieta, zakochana w Ameryce, dansingach i spontanicznym życiu. Każda z nich jest inna i każda wnosi do powieści coś wyjątkowego - świeże i zupełnie różne spojrzenie na świat. Zawrotny rytm fokstrota doskonale pokazuje też, jak wyglądało życie kobiet w latach 20.; czym się zajmowały, co nosiły, jakie były. W powieści widać, że już w tamtych czasach płeć piękna nie chciała tylko pachnieć, ale kochała życie i chciała spełniać swoje marzenia. Doskonałym przykładem są tu przedsiębiorcze ciotki czy wyzwolona Sissi. Mam wrażenie, że każda z tych żeńskich postaci na pewno nie została stworzona przypadkowo.



3. Powojenny Kraków.  Bardzo lubię czytać książki, których akcja rozgrywa się w miejscu, które akurat znam (ba! nawet tam mieszkam). Zawsze wtedy można przejść się ścieżkami powieściowych bohaterów i chociaż na chwilę wyobrazić sobie, jak mogłoby wyglądać nasze spotkanie z nimi. Jeszcze lepiej jest wtedy, kiedy akcja nie dzieje się w teraźniejszości. To jeszcze bardziej pobudza wyobraźnię. Losy bohaterów z Zawrotnego rytmu fokstrota w przeważającej części dzieją się właśnie w dawnym Krakowie. Pisarka pisze o Plantach, miejskich uliczkach, sklepach i kawiarence. Bohaterowie tu żyją, spacerują, przyjeżdżają i zwiedzają. Bardzo chciałabym jednak, żeby miejsca były tak skrupulatnie opisane, jak historie bohaterów. Wówczas zlokalizowanie sklepiku, który Wilamowski odwiedził wraz z siostrą, byłoby dużo łatwiejsze! W powieści pojawia się także Wiedeń.


Zawrotny rytm fokstrota to dobrze skrojona historia, której jedynym minusem jest to, że tak szybko się kończy. Magiczna rzeczywistość, pełna wystawnych przyjęć, fabryk, konnej jazdy i potańcówek, doskonale wciąga współczesnego czytelnika. Bohaterowie powieści mają dużo mniej niż my dzisiaj, a jednak potrafią żyć w sposób, który nas hipnotyzuje. Słuchają muzyki klasycznej, tańczą fokstroty, noszą dzienne suknie i kapelusze, wyjeżdżają za granicę po sprawunki, kochają na zabój i popijają wysokiej jakości trunki. Są zwykłymi ludźmi, choć żyją w niezwykłych czasach. Uwierzcie mi, jeśli przeczytacie nawet kilka pierwszych stron tej książki, nie będzie odwrotu. Na pewno zechcecie poznać ich dalsze losy i niejedno w tej książce Was zaskoczy. Sięgając po nią, musicie mieć na uwadze to, że przez najbliższe kilka godzin na pewno jej nie odłożycie.


Oczarowała mnie ta powieść i autorce należą się duże brawa. Trzymam kciuki i czekam na kolejną taką historię. Choć to dziwne, tęsknię już za Emmą i chętnie zatańczyłabym znów fokstrota...







Tytuł: Zawrotny rytm fokstrota
Autor: Maria Jolanta Tokarska 
Data premiery: 22 sieprnia 2017 
Wydawnictwo Replika
Ilość stron: 288

You May Also Like

5 KOMENTARZY

  1. Po takiej zachęcającej recenzji mam wielką ochotę na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawrotny rytm fokstrota to historia nie z tych czasów! Polecam gorąco :)

      Ola

      Usuń
  2. Bardzo zachęcił mnie ten Kraków - też uwielbiam czytać książki dziejące się w miejscach, które znam i lubię. Chyba zacznę sobie spisywać wszystkie książki z Krakowem w tle (lub w roli głównej). Nie wiem, czy reszta książki by mi się spodobała, wole poznawać historię z dzieł pisanych na żywo, właśnie wtedy niż z ,,wspominkowych". Książki pisane po latach zazwyczaj przemycają za dużo współczesnej mentalności, te dawne pozwalają naprawdę poczuć atmosferę. Jednak, biorąc pod uwagę miejsce akcji, jeżeli znajdę tą książkę na Grodzkiej w przyzwoitej cenie (a idę o zakład, że w końcu tam trafi...) to się skuszę. Tylko ją oprawię, bo okładka jak dla mnie jest nieestetyczna, niesmaczna i mam ochotę odnaleźć jej autora na fejsie i zapytać, co miał w głowie jak to projektował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! W kwesti okładki niestety muszę się zgodzić. Nie jest zbyt zachęcająca :) Aczkolwiek zgodnie z zasadą "nie oceniaj książki po okładce" warto po nią sięgnąć. Zawrotny rytm fokstrota to na pewno nie książka "wspominkowa". Według mnie świetnie oddaje klimat tamtych czasów bez współczesnej mentalności.

      Pozdrawiam,
      Ola

      Usuń

Fajnie Cię widzieć! Będzie jeszcze fajniej, jeśli trochę podyskutujemy. Dlatego zostaw po sobie komentarz, będzie mi bardzo MIŁO!! Odpowiem w przerwie między jedną książką, a drugą :)

WPADNIJ NA MÓJ INSTAGRAM

>